Moje dziecko wreszcie przesypia noce… wszystko dzięki TEJ lampce!

Kiedy ktoś pyta mnie, co było dla mnie największym wyzwaniem w macierzyństwie, nie odpowiadam: ząbkowanie, bunt dwulatka czy wieczne pranie. Ja odpowiadam jednym słowem: sen. A właściwie jego brak. Przez pierwsze miesiące życia dzieci człowiek funkcjonuje w trybie „zombie” i jakoś to akceptuje, bo wie, że to etap. Ale kiedy maluchy podrosły, przeniosły się do swoich pokoików i nadal mieliśmy wędrówki nocne, płacze i strach przed ciemnością – przyznam szczerze, miałam chwile zwątpienia.

Moje dzieci należą do tych “wrażliwych”. Bajki o potworach nigdy nie wchodziły w grę, bo wystarczyła zwykła ciemna plama na ścianie, żeby wyobraźnia poszybowała w stronę strachów. Próbowaliśmy różnych metod: uchylone drzwi, światło z korytarza, zwykła lampka nocna. Efekt był taki, że albo dzieci budziły się o czwartej nad ranem, bo w pokoju było zbyt jasno, albo światło zamiast uspokajać – drażniło.

Wtedy zaczęłam szukać czegoś innego. Nie kolejnej lampki, ale rozwiązania, które da dzieciom poczucie bezpieczeństwa. I znalazłam je w najbardziej nieoczekiwanej formie: lampce nocnej z pluszakiem w środku.

Lampka, która stała się towarzyszem snu moich dzieci

Pamiętam, jak otworzyliśmy paczkę od Habarri. W środku była różowa lampka w kształcie domku, a w nim… śpiący kotek. Edytka (4 latka) od razu wzięła go na ręce i powiedziała: „Mamo, on będzie spał ze mną!”. I to był moment, w którym wiedziałam, że trafiłam w dziesiątkę.

Ta lampka to nie tylko źródło światła. To pluszowy przyjaciel, którego można włożyć do domku przed snem, a potem – jeśli nocą pojawi się lęk – wyciągnąć i przytulić. Wbrew pozorom to nie jest drobiazg. Dla dziecka, które boi się ciemności, różnica między „świecącą żarówką” a „lampką z kotkiem, który czuwa” jest ogromna.

null

Kubuś (2 latka) dostał wersję miętową i choć na początku podchodził do niej z dystansem, teraz nie wyobraża sobie wieczoru bez swojego kotka. A ja… przyznam, że odetchnęłam z ulgą, bo wreszcie nasze wieczory zaczęły wyglądać inaczej.

null

Dlaczego ta lampka jest inna niż wszystkie?

Zanim ktoś pomyśli, że przesadzam, powiem wprost: testowałam różne lampki nocne. Od silikonowych misiów z Allegro po markowe projektory. Problem zawsze był ten sam – światło. Za jasne, za zimne, albo po prostu nieprzyjemne. W tej lampce od razu poczułam różnicę.

Światło jest miękkie, ciepłe i delikatne. Takie, które nie budzi, nie razi w oczy, a jednak daje poczucie bezpieczeństwa. Dodatkowo można regulować jego intensywność – czasem ustawiamy mocniejsze, gdy dzieci chcą jeszcze chwilę pobawić się w łóżku, a przed snem włączamy najdelikatniejszy tryb. I to działa.

Dużym plusem jest też akumulator, więc nie ma problemu z kablami czy z tym, że dziecko wyciągnie z lampki baterię, co byłoby bardzo niebezpieczne. 

Wieczory, które odzyskały spokój

Zauważyłam, że od kiedy dzieci mają swoje lampki, zasypianie stało się mniej stresujące. Kiedyś bywało tak, że Edytka wstawała co pół godziny z pytaniem, czy możemy „zostawić światło w korytarzu”. Teraz sama chowa kotka do domku, ustawia lampkę i zasypia w ciągu kilkunastu minut.

Kubuś z kolei ma zwyczaj budzić się w nocy. Wcześniej zawsze kończyło się to płaczem i wołaniem mnie lub męża. Teraz najczęściej sięga po swojego kotka, tuli go i zasypia dalej. Dla nas – rodziców – to ogromna zmiana. Naprawdę trudno opisać ulgę, jaką czuje mama, która po raz pierwszy od miesięcy przespała całą noc.

I wiecie, co jest w tym najlepsze? To, że dzieci same z siebie zaczęły traktować lampki jak część swojego rytuału. To nie jest „przedmiot”, to jest „ich kotek”, którego trzeba wieczorem odłożyć do domku i rano sprawdzić, czy dobrze spał.

Nie tylko kotki

W sklepie, w którym zamówiłam lampki dla moich dzieci, są też inne modele – z pieskiem, chomikiem, a nawet projektory w kształcie UFO, które wyświetlają na suficie ocean albo gwiazdy. Przyznam, że sama miałam ochotę kupić taki projektor, bo wygląda naprawdę magicznie. Ale wiedziałam, że w przypadku moich dzieci potrzebne było coś bardziej „namacalnego”, co można przytulić.

null

Jest też opcja lampki DIY – jednorożec, którego dziecko może samodzielnie pomalować. Edytka już mi zapowiedziała, że taki jednorożec „na pewno musi zamieszkać w jej pokoju”. I wiecie co? Nie mam nic przeciwko – bo jeśli lampka ma sprawić, że dziecko nie boi się ciemności, to jestem za każdym razem na tak.

null

A co z rodzicami?

Przyznam, że na początku byłam sceptyczna. Ile razy słyszeliśmy o „cudownych gadżetach”, które mają zmienić życie z dziećmi? Zwykle kończy się tym, że rzecz ląduje w kącie, a problem pozostaje. Ale tutaj naprawdę poczułam różnicę.

Spokojniejsze wieczory to spokojniejszy dom. Gdy dzieci zasypiają szybciej i bez płaczu, my z mężem mamy wreszcie chwilę dla siebie. Możemy obejrzeć film, pogadać, albo po prostu… poleżeć w ciszy. I może zabrzmi to banalnie, ale taki drobiazg jak lampka naprawdę może zmienić codzienność całej rodziny.

Dlaczego polecam?

Nie będę pisać, że każda mama powinna kupić tę konkretną lampkę. Każde dziecko jest inne. Ale jeśli macie w domu małego strachliwego śpioszka, który boi się ciemności, a Wy po raz kolejny słyszycie w nocy tupot małych stóp na korytarzu – to naprawdę warto spróbować.

Dla mnie ta lampka nie jest tylko ozdobą pokoju dzieci. To część rytuału zasypiania, która daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa, a nam trochę oddechu. I chociaż wiem, że jeszcze wiele wyzwań przed nami, to ten jeden problem – strach przed ciemnością – udało się rozwiązać w naprawdę uroczy sposób.

Uwaga! Dla Was Kochane, sklep Habarri przygotował specjalną zniżkę 10% na lampki, wybrane zabawki, w tym niektóre Montessori i puzzle! Wystarczy wpisać kod rabatowy “Mamusiowo-10%”. Kod jest aktywny do końca roku - warto wykorzystać np. na zakup prezentów świątecznych dla rodziny.